środa, 19 października 2011

wtorek, 18 października 2011

Kultura osobista prof. M. Środy

Jestem porażony poziomem argumentacji i kultury osobistej pani było nie było PROFESOR Środy (kandydatce Palikota na Ministra Edukacji!) we wczorajszym programie red. Tomasza Lisa. Jej Nawiasem mówiąc red. Lis zapraszając 3 zwolenników postulatu Palikota dotyczącego usunięcia krzyża i 3 przeciwników (2 z PO i 1 z PiS) zasugerował jakoby proporcje w tej sprawie były 50 na 50%. Pamiętajmy, że nawalankę w tej sprawie nakręca krzykliwe, kłótliwe, buńczuczne sejmowe 10%.

Co dla Boga, a co dla cesarza

W mediach toczy się dyskusja na temat przyszłości Komisji Majątkowej i odprowadzania 1% podatku na kościół i związki wyznaniowe. Kilka myśli:

1. Sposób finansowania państwa i kościoła został przez Boga objawiony w Piśmie bowiem ON jest autorem obu instytucji.

2. W czasach starotestamentoweych 20% podatek był uważany za nadużycie ze strony władz. Taki podatek został też wprowadzony przez Józefa w Egipcie w czasach KRYZYSU - jako przygotowanie na okres suszy i głodu.

3. Z Bożego zarządzenia każdy chrześcijanin ma obowiązek przynosić 10% dochodów (jako dziesięcinę) do Świątyni Bożej (kościoła).


4. Rzeczywistość jest jednak taka, że państwo zabiera nam 60-70% naszych dochodów w mniej lub bardziej jawnych podatkach. To osłabia skuteczność finansowania służb kościoła przez wiernych. Jednak nawet część z tych dochodów niektórzy chcieliby oddać państwu.

5. Pismo nie daje cesarzowi prawa by obłożył podatkiem to co należy do Boga. Cała dziesięcina należy się Bogu. ŻADNA jej część nie należy się komukolwiek. Przykazanie NIE KRADNIJ tyczy również rządu.

6. To czemu należy się sprzeciwić to szukaniu pieniędzy przez władze kościoła u państwa (np. na budowę Świątyni Opatrzności itp.). Kościół powinien być samofinansujący się i niezależny od cesarza. Tam bowiem gdzie występuje zależność finansowa tam występuje też zależność także pod innymi względami.

czwartek, 13 października 2011

Obrońcy krzyża pomogli Palikotowi

Patrząc na wyniki wyborów oraz obserwując wydarzenia, które miały miejsce w Polsce przez ostatnie półtorej roku naszła mnie następująca refleksja: radykalne i wywrotowe slogany Palikota zawdzięczają popularność... rewolucjonistom i awanturnikom z drugiej strony - obrońcom krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. To wtedy właśnie rozpoczęła się moda na głośny antyklerykalizm, hałaśliwe bojki ideologiczne i publiczne manifestacje radykalnego lewactwa.

Afera z krzyżem była paliwem dla tego środowiska, świetną pożywką oraz tubą dla interesów, haseł różnych palikotów. Wcześniej antyklerykalizm, feminizm, ateizm itp. były niszowymi pyskówkami zgorzkniałej części społeczeństwa, która karmiła swój często irracjonalny krytycyzm "Faktami i mitami" (częściej mitami) oraz obleśnym, urbanowym "Nie".

Powyższa obserwacja kolejny raz prowadzi mnie do wniosku, że tak samo jak to o co walczymy ważne jest w jaki sposób to robimy. Czy czasami wybierając nierozsądne metody i kierując się wyłącznie rozgłosem wokół danej sprawy więcej jej nie szkodzimy. To dotyczy nie tylko obrońców krzyża, którzy swoimi działaniami ośmieszyli symbol męki Pańskiej używając go w instrumentalny sposób dla politycznych celów - przez co pobudzili i uzewnętrznili antychrześcijańskie nastroje zogniskowane w wyniku wyborczym Palikota. To dotyczy każdego z nas.

środa, 12 października 2011

Demokracja niszczy kapitalizm


Robert Gwiazdowski napisał na swoim blogu, że demokracja niszczy kapitalizm.

Liberalizm, który był filozoficzno-ekonomicznym uzasadnieniem kapitalizmu, był filozofią "burżuazji" - czyli mieszczan! Klasy średniej. Swoją nazwę zawdzięcza nie angielskiemu pojęciu "capital" tylko łacińskiemu pojęciu "capita" - głowa! Niestety umiejętne posługiwanie się głową, podobnie jak innymi częściami ciała, nie jest domeną większości.

Większość nie biega 100 m w 9,58 sek. jak Usain Bolt. Większość nie tworzy nowych miejsc pracy, tylko oczekuje, że inni je stworzą dla nich. Nikomu nie przychodzi do głowy, żeby Bolt biegał w pasie z odważnikami wielokilogramowymi - żeby wyrównać niesprawiedliwe różnice między nim, a resztą.

Wielu przychodzi jednak do głowy, żeby takie odważniki, w postaci choćby progresji podatkowej, nałożyć "biegaczom", którzy startują nie w wyścigu na 100 m, czy nawet w maratonie, ale w życiu gospodarczym.

To "demokracja" niszczy kapitalizm, a nie na odwrót!

Więcej na: http://www.blog.gwiazdowski.pl

wtorek, 11 października 2011

Chwała Bogu za Janusza Palikota!

Po sukcesie wyborczym "Ruchu Palikota" wielu konserwatywnych komentatorów i dziennikarzy zadrżało. Rozdygotany red. Tomasz Terlikowski na facebookowym profilu zawarł nietęgie bluzgi w stronę przywódcy Ruchu, jak i jego wyborców nieomal zapowiadając ideologiczny jihad (niecenzuralny wpis usunął po kilku godzinach).

Jako chrześcijan i konserwatywny liberał sądzę, że powinniśmy dziękować Bożej Opatrzności za Janusza Palikota! Historia pokazuje, że suwerenny Bóg używa ludzkich błędów aby zmusić kościół oraz kulturę do zdefiniowania i porzucenia tego, co odstępcze i przynoszące nieszczęście. To właśnie heretyk Marcjon sprowokował kościół do oficjalnego wypowiedzenia się na temat kanonu Pisma Świętego, a heretyk Ariusz zmusił Kościół do wyraźnego nauczania o boskości Pana Jezusa. W czasach współczesnych podobne usługi w naszym kraju świadczą feminizm, gejowskie lobby oraz "Ruch Palikota".

Przedstawiciele "Ruchu Palikota" jedynie swoimi wypowiedziami podważają biblijne spojrzenie na małżeństwo, niezależność kościoła od państwa, wartość i nienaruszalność ludzkiego życia. Jednak nawet tego typu zupełnie "lajtowy" i egzotyczny dla całej reszty sceny politycznej atak na podwaliny chrześcijańskiej wiary powinien przyczynić się do jasnego zdefiniowania i jeszcze bardziej zdecydowanego opowiedzenia się chrześcijan względem obrony życia, rodziny, niezależności kościoła. Wyraziste, jednoznacznie wrogie wobec nauczania Pisma Św. wypowiedzi Palikota prowokują do samoświadomości i dojrzalszej wiary, która spogląda nie tylko na kościelny ołtarz, ale także na sejmową mównicę.

Poparcie radykalnych postulatów Palikota przez 10% wyborców powinno więc pokazać chrześcijanom potrzebę większego zaangażowania w sprawy społeczno-polityczne bowiem te obszary życia, które pozostawimy "samym sobie" - nie łudźmy się - zostaną zachwaszczone palikotową lub jemu podobną ideologią.

Sam Janusz Palikot jawi mi się bardziej jako klaun niż polityk, jako Andrzej Lepper w wydaniu miejskim. Jego wyborcami są na ogół młodzi ludzie, których "rajcują" egzotyczne zapowiedzi legalizacji marihuany, nawalanka z "czarnymi" (kościołem) i slogany o przyjaznym i tolerancyjnym państwie na wzór Sodomy i Gomory, które również były "przyjazne" wobec nieprawości i grzechu. Problem w tym, że przyjaźń z nieprawością, niemoralnością, nieprzyzwoitością to nieprzyjaźń z... Bogiem. Nie da się pogodzić umiłowania i prawa do zabijania nienarodzonych ludzi z miłością do Dawcy ich życia. Janusz Palikot i jego ruch wybrali nieprzyjaźń wobec Tego, który udziela im każdego oddechu i bicia serca. Nie poprzez wyciągniętą ku niebu pięść lecz poprzez jawne odwrócenie się od drogowskazu wskazującego na nie.

Sądzę, że sam Janusz Palikot doskonale zdaje sobie sprawę z utopijności własnych postulatów. Swój cel jednak osiągnął - stworzył wokół siebie wyrazisty ruch i jako jego kapłan znalazł się w Sejmie. Dlatego oddać mu należy, że jako wytrawny showman i umiejętny obserwator doskonale wiedział w jaki sposób zagospodarować głos radykalnej lewicy, dla której do niedawna SLD był jedyną (kompromisową) opcją. W ten sposób nie tylko osłabił pozycję SLD i podzielił lewicowe środowisko w Polsce, ale również odebrał przedstawicielom lewicowej ideologii możliwość wejścia do koalicji i realnego wpływu na życie polityczne w Polsce. Za to wszystko chciałbym podziękować Januszowi Palikotowi!

Odrębną sprawą jest to kim są "ludzie Palikota", którzy zasiądą w sejmowych ławach. Czekam na pytania dziennikarzy w stronę owych "polityków" nie tylko na temat homoseksualizmu, feminizmu i aborcji, ale także budżetu, polityki zagranicznej, KRUSu, ZUSu, podatków, szkolnictwa, służby zdrowia, budownictwa mieszkalnego, bezpieczeństwa wewnętrznego itp. Nie mam żadnych wątpliwości, że czeka nas nie tyle poważna dysputa co niezły kabaret i że sami posłowie oraz posłanki z "Ruchu Palikota" najlepiej ośmieszą własne postulaty. Wszak jak tu się nie uśmiechać słuchając zoperowanego Ryszarda Grodzkiego (znanego jako Anna Grodzka), Roberta Biedronia czy Wandę Nowicką? Bez obaw. W końcu wszyscy ujrzymy i wysłuchamy reprezentantów transseksualistów, gejów, feministek. Już się nie mogę doczekać! Będzie wesoło.

Chwała Bogu za Janusza Palikota!