poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Kościół zniewieściałych mężczyzn

"Dlaczego tak wielu zniewieściałych mężczyzn i homoseksualistów chodzi do kościoła? Być może dlatego, że Kościół jest jedną z niewielu instytucji społecznych, gdzie nikt nie wywiera na nich presji, aby zachowywali się jak mężczyźni. Tak naprawdę mężczyźni tam są zniechęcani do takiego zachowania. Gdzie indziej w społeczeństwie mężczyzna może pokazać kobiece cechy i zostać za to pochwalonym?"

Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła - David Murrow

sobota, 25 sierpnia 2012

Lesbijka pastorem, ksiądz gejem

Co pewien czas na światło dzienne wychodzą kolejne skandale na tle seksualnym, których głównymi bohaterami są duchowni Kościoła Rzymskokatolickiego. Mnie osobiście jako pastorowi trudno nie zadać pytania o reakcję władz Kościoła wobec ujawnianych seksualnych afer. Próżno jednak doszukać się jednoznacznych działań kościelnych hierarchów będących przejawem jednoznacznego potępienia niemoralnych pasterzy. Okazuje się bowiem, że w samo nauczanie kościoła wpisane jest niepodejmowanie dyscyplinarnych konsekwencji przeciwko autorom seksualnych nadużyć, których oczywistym przejawem w zdrowym chrześcijańskim środowisku jest nie tylko usunięcie tego typu „pasterzy” z ich funkcji, ale także (w przypadku braku żalu za grzechy i nawrócenia) ekskomunika. Według oficjalnej doktryny Kościoła święcenia kapłańskie, bez względu na postępowanie samego kapłana, są... dożywotnie. Tymczasem Kościół, który chroni w swoim stadzie wilki w owczej skórze jest kościołem, który nienawidzi owiec. Kościół, który kocha owce usuwa spośród siebie wilki, nie zaś karmi je, znajdując dla nich bezpieczne miejsce chroniące przed ujadającymi psami. Skutek akceptacji „programu ochrony wilków” jest taki, że reakcja Kościoła na seksualne ekscesy jego przywódców najczęściej sprowadza się do odczytania kolejnego listu episkopatu będącego wyrazem ubolewania nad istnieniem „wilków”. Uciszanie seksualnych skandali poprzez wycofanie winnych do innego miejsca służby jest brakiem działań orazobojętnością na grzech.

Z pewnością wielu odpowie, że moja optyka postrzegania nastawienia Kościoła wobec powyższego problemu jest całkowicie błędna, ponieważ tenże wcale nie milczy i przecież jednoznacznie opowiada się przeciwko seksualnym nadużyciom swoich duszpasterzy. Dlatego ujawnione przypadki rozwiązłości księży, proboszczów i biskupów nie mogą być przywoływane jako zarzut wobec Kościoła lecz wobec jego niektórych przedstawicieli (no a poza tym „któż z nas jest bez grzechu...”).

Prawda jest zgoła inna. O podejściu poszczególnych kościołów do jakiejkolwiek kwestii (moralnej, dogmatycznej itp.) głośniej niż słowa świadczą czyny. Gdyby sędzia w majestacie prawa jedynie pokiwał złodziejowi palcem ze słowami: „Tak się nie robi” -zamanifestowałby w ten sposób postawę akceptacji jego czynu. Na podobnej zasadzie nie przekonywałyby mnie słowa pastora będącego w liberalnej denominacji protestanckiej, który zawzięcie twierdziłby, że ich kościół opowiada sięprzeciwko święceniom duszpasterskim kobiet lub ślubom osób tej samej płci. Moja odpowiedź brzmiałaby: „Wejdźmy do twojego kościoła i zobaczmy co tam mamy”. Czyny mówią więcej niż słowa.

Władze Kościoła Rzymskokatolickiego kiwając z dezaprobatą palcem w stronę rozwiązłych duchownych i przenosząc ich do innej parafii ze słowami: „tak nie wolno, to zgorszenie” w rzeczywistości manifestują postawę akceptacji, zaś w najlepszym wypadku obojętności wobec ich grzechu. Za taką reakcją stoi czytelny komunikat: „Kapłan nie może być znany w parafii jako osoba rozwiązła lub seksualnie niemoralna. Dlatego należy go przenieść w inne miejsce powołania, ewentualnie odczekać z publicznym odprawianiem Mszy Świętej itp.”. Jednak stwierdzenie, że osobą duchowną nie może być osoba podejmująca seksualne współżycie z gosposią, innym mężczyzną, molestująca seksualnie dzieci lub uzależniona od alkoholu jest najzwyczajniej nieprawdą. Jak widać – może. I wszyscy to widzą, ponieważ reakcja na grzech mówi więcej niż deklaracja na jego temat.

Wyobraźmy sobie, że jakiś pastor zdradzający żonę ze swoją parafianką wciąż pełni urząd duchownego lecz z powodu moralnego skandalu zostaje przeniesiony do innego zboru/parafii. Widząc coś takiego mielibyśmy słuszne powody do oburzenia i zarzutu wobec jego kościoła, iż cudzołóstwo jest w nim akceptowane skoro nawet jeden z jego przywódców może w dalszym ciągu pozostawać „sługą Bożym” mimo oczywistej niemoralności, której się dopuszcza! Dodalibyśmy także zarzut hipokryzji  („co innego mówią wasze dokumenty, a co innego robicie”). Akceptacja święceń kapłanów mających nieślubne dzieci lub o skłonnościach homoseksualnych to wyraz stanowiska Kościoła. I tak jak w przypadku pastora-cudzołożnika zupełnie nieistotne są dokumenty doktrynalne, katechizmy, prawa wewnętrzne, które ktoś przedstawi, aby udowodnić, że jego kościół traktuje pozamałżeński seks za czyn niegodny protestanckiego przywódcy. Jego kościół jasno się opowiedział poprzez publiczną reakcję na grzech. Podobnie rzecz się ma w przypadku rozwiązłych księży: zapisy Prawa Kanonicznego lub innych kościelnych dokumentów są martwe. Jeśli bowiem mówią „nie wolno”, zaś praktyka oznajmia „wolno” to naprawdę nieistotne jest ile dogmatycznych paragrafów lub cytatów z encyklik ktoś jest w stanie przywołać w argumentacji. Wiara bez uczynków jest martwa. Czyny przemawiają głośniej niż słowa. Deklaracje bez przełożenia na postępowanie są obłudne i nie mają wielkiego znaczenia skoro sami ich autorzy je lekceważą i nie egzekwują.

Pytania, które chciałbym więc zadać katolickiej stronie brzmią:
1. Dlaczego kapłan podejmujący współżycie z kobietą lub z mężczyzną nie tylko może, ale i powinien (wg teologii KK) pozostać na urzędzie mimo iż nie spełnia jego kryteriów i warunków? Bycie przewodnikiem Bożego Ludu to nie sposób na bezpieczną przyszłość,  lecz odpowiedzialne powołanie od Boga. Ktoś kto się jemu sprzeniewierza nie ma prawa do dalszego pełnienia urzędu.
 2. Dlaczego kościół akceptuje niemoralnych duchownych pozostawiając ich na sprawowanej funkcji mimo oczywistej i publicznej sprzeczności takiego postępowania z nauczaniem 1 Listu do Tymoteusza 3:1-10 oraz Listu do Tytusa 1:5-9, które wyraźnie mówią o kryteriach zarządzających kościołem?
3. Czy kryteria dla duszpasterzy opisane w powyższych wersetach Pisma Świętego mają zastosowanie jedynie przed święceniami kapłańskimi czy także po nich?
4. Czy należy je potraktować jedynie jako wskazane sugestie czy jako obowiązkową charakterystykę? 

Warto także zauważyć, że różnica między liberalnymi „protestantami”, a Kościołem Rzymskokatolickim w podejściu do seksualnej niemoralności duchownych polega na tym, że ci pierwsi zaakceptowali w publiczny sposób to, co drudzy akceptują  milcząc lub zatajając. Dyskusja dotyczy więc formy akceptacji niniejszych zachowań. Pierwszą cechuje brak skrępowania, drugą obłuda. Oczywiście jawność niemoralności propagowana przez środowiska liberalne nie jest lepsza od bierności Kościoła Katolickiego wobec seksualnych skandali. Święcenie na urząd biskupi lesbijek, udzielanie „w imieniu Chrystusa” ślubów parom homoseksualnym jest wyrazem publicznej pogardy wobec nauczania Pisma Świętego.

Jednak obie formy (jawna i skryta) akceptacji niemoralności duchowieństwa domagają się jednoznacznej reakcji oddanych Chrystusowi chrześcijan w obu wspólnotach. Protestantowi, który sprzeciwia się święceniom kobiet oraz akceptacji homoseksualnych związków w swoim kościele warto zadać pytanie o przyczynę jego obecności w tym środowisku, poprzez którą autoryzuje niniejsze praktyki oraz pozbawia się odpowiedniego miejsca duchowego wzrostu. Katolika, który jest oburzony seksualnymi skandalami duchownych w swoim kościele warto zapytać o to samo: „Dlaczego przebywasz i utożsamiasz się ze środowiskiem, które w milczący sposób (poprzez swoje czyny) akceptuje to czemu ty (oraz Pismo Święte) jednoznacznie się sprzeciwiasz?”

Jaka jest więc alternatywa dla szczerych chrześcijan pragnących podążać wiernie za Chrystusem i Jego Słowem? Jest nią... reformacja. Kościoły reformacji (nawiązujące do niej teologicznie, liturgicznie, pod względem zaangażowania społecznego, w edukację, naukę, sztukę itp.) są biblijną odpowiedzią zarówno na moralne nadużycia liberalnych protestantów, teologiczne nadużycia fundamentalistycznych protestantów, jak i doktrynalne błędy oraz bierność wobec grzechu w Kościele Katolickim. 

czwartek, 23 sierpnia 2012

Weganie w Gdańsku czyli ryba jako "ktoś", a człowiek jako "coś"

W poprzednią niedzielę po naszym Nabożeństwie wybraliśmy się z dziećmi na spacer gdańską Starówką (co jest naszym dość częstym zwyczajem). Przy pomniku Neptuna na ul. Długiej natrafiliśmy na akcję wegańskiego stowarzyszenia EMPATIA, którego przedstawiciele zachęcali do niespożywania oraz nieużywania produktów pochodzenia zwierzęcego. Akcja w główniej mierze polegała na prezentacji zdjęć zwierząt z podpisami wskazującymi na to, że rzekomo niczym nie różnią się od ludzi pod względem wartości życia, odczuwania, sprawności umysłowej, przeżywania emocji, empatii itp. Sam byłem wegetarianinem przez 2 lata i posługiwałem się podobną retoryką do czasu aż zacząłem czytać Pismo Święte i jako konsekwencja tego... ponownie jeść mięso. Białko zwierzęce naprawdę mi pomogło w powrocie podstawowej zdolności odróżniania wartości życia ludzkiego od rybiego.

Osobie obsługującej stoisko stowarzyszenia powiedziałem, że łączę się w sprzeciwie wobec okrucieństwa oraz przedmiotowego traktowania zwierząt. Jednocześnie zapytałem o stosunek ich organizacji do ochrony życia ludzkiego, w szczególności tego, które nie zawsze jest objęte ochroną prawną, a więc nienarodzonych dzieci. Może dwudziestokilkuletnia dziewczyna odpowiedziała, że choć prywatnie każdy z aktywistów ma własne zdanie na ten temat to publicznie nie zajmują się takimi sprawami. Następnie wyraziła swoją solidarność z kobietami, które chcą dokonać "wyboru" dotyczącego zawartości własnego brzucha (odbierając prawo do tego "wyboru" gospodarzowi, który chciałby w nim umieścić ugotowane jajko hodowanej przez niego kwoki).

Patrząc na gdańską akcję "Empatii" pomyślałem jak bolesnym i smutnym absurdem wielu nowoczesnych demokracji jest fakt iż zagrożone wyginięciem gatunki ptaków w lasach państwowych, czy niektóre gatunki ryb morskich cieszą się większą ochroną prawną niż czteromiesięczne nienarodzone dziecko! I ten smutny fakt znajduje poparcie wśród aktywistów "Empatii", którzy mieli to szczęście, że w imię "wyboru" rodziców ich poćwiartowane ciałka nie popłynęły rynsztokiem.

Moja córka zapytała mnie: "Co ci ludzie robią?". Odpowiedziałem: "Wierzą w bardzo dziwną rzecz: uważają iż nie wolno zabijać żadnych zwierząt, zaś można zabijać niektórych ludzi (jeśli są jeszcze mali). My uważamy dokładnie odwrotnie". 


 

Więcej zdjęć - tutaj

środa, 22 sierpnia 2012

Petycja od producentów świec

Frederic Bastiat

Od producentów świeczek, latarni, lichtarzy, lamp ulicznych, knotów i kapturów do gaszenia świec oraz od producentów łoju, oleju, rycyny, alkoholu i ogólnie wszystkiego, co się wiąże z oświetleniem.

Do czcigodnych członków Izby Deputowanych.

Panowie:

Jesteście na dobrej drodze. Odrzucacie abstrakcyjne teorie i macie mały wzgląd dla obfitości i niskich cen. Troszczycie się głównie o los producenta. Chcecie uwolnić go od zagranicznej konkurencji, to znaczy zarezerwować krajowy rynek dla krajowego przemysłu.

Przychodzimy, aby zaoferować wam cudowną okazję do zastosowania Waszej – jak winniśmy to nazwać? Waszej teorii? Nie, nic nie jest bardziej zwodnicze niż teoria. Waszej doktryny? Waszego systemu? Waszego prawa? Ale Wy nie lubicie doktryn, macie wstręt do systemów, a co do praw, to zaprzeczacie, że w ekonomii politycznej istnieją jakiekolwiek; dlatego też będziemy to nazywać Waszą praktyką – Waszą praktyką bez teorii i bez prawa.

Cierpimy z powodu rujnującej konkurencji zagranicznego rywala, który najwyraźniej pracuje w warunkach tak dalece dla produkcji światła lepszych niż nasze, że zalewa nim nasz krajowy rynek po niesłychanie niskiej cenie; od momentu, kiedy się pojawia, nasza sprzedaż zamiera, wszyscy konsumenci zwracają się do niego, a branża francuskiego przemysłu, której odgałęzienia są niezliczone, doprowadzana jest nagle do całkowitej stagnacji. Rywal ten, którym jest nie kto inny niż Słońce, prowadzi przeciw nam wojnę tak bezlitośnie, że podejrzewamy, iż został podburzony przeciw nam przez perfidny Albion (obecnie znakomita dyplomacja!), zwłaszcza, że ma dla tych wyniosłych wyspiarzy wzgląd, którego nie okazuje nam.

CAŁOŚĆ

Które poczęte z gwałtu?

Która z tych ludzkich istot została poczęta z gwałtu? Które z tych dzieci nie ma prawa do życia? Które z nich nie jest człowiekiem? Dlaczego karać dziecko za winę ojca?



wtorek, 21 sierpnia 2012

Kreowanie wizerunku zamiast naprawy serca

"Błogosławieni cisi albowiem oni posiądą ziemię" - Mt 5:4 

 Współcześnie wiele mówi się o tzw. kreowaniu własnego wizerunku. Słowo "kreowanie" nie jest przypadkowe ponieważ nie chodzi o to jaki jesteś, ale o to jak jesteś odbierany. To powinno cię bardziej obchodzić od tego jaki jest rzeczywisty stan twojej duszy. Nieważne, że twoje serce wygląda jak ciemna, zaniedbana i cuchnąca piwnica. Ważne by miała pomalowane drzwi kiedy pokażesz ją innym. Musisz zadbać o właściwy design na ścianach i usunięcie pajęczyn przy wejściu. To zaś jak wygląda wnętrze, to jak naprawdę wygląda ona w środku nie powinno być przedmiotem twojego zainteresowania. Tak naprawdę nikogo to nie interesuje. Musisz zachwycić zewnętrznością, strojem, "ciętą ripostą", zapachem, autem, najnowszymi gadżetami i wyglądem salonu. W końcu masz to wszystko dla własnego wizerunku! 

Ewangeliczna cichość jest odwrotnością tych postaw. Człowiek cichy to ten, który staje przed sądem Bożym i zrzeka się wszystkich swych domniemanych „praw”. Wyznaje, że jest "ubogi w duchu" i smuci się z powodu obecności grzechu w jego życiu. Doświadczając natomiast dotknięcia łaski Bożej jest pełen łaskawości i cichości wobec innych grzeszników. 

Człowiek cichy nie jest przewrażliwiony na swoim punkcie. Nie patrzy ciągle na to jak odbiorą go inni, co o nim piszą na facebooku. Nie chodzi mu o to by ze wszystkiego wyjść z obronną ręką, by postawić na swoim, wygrać każdą rozmowę na argumenty, a w internetowych komentarzach postawić na swoim. Nie marnuje też życia na użalanie się nad sobą. Wie, że jest bogaty w Chrystusie i że nie jest to Jego zasługa.

Inne czasy, te same ofiary

I zbudowali miejsca ofiarne Baala w dolinie synów Hinnoma, aby ofiarować Molochowi swoich synów i swoje córki, chociaż nie nakazałem im tego ani nie przeszło przez moją myśl, że będą czynić tę obrzydliwość, zwodząc Judę do grzechu. - Jeremiasza 32:35

Biurokracja w miejsce demokracji

"Dlaczego w procesie rozszerzania Unii Europejskiej Europa odwróciła się od demokracji i jeszcze szczelniej opasała się więzami biurokracji w wykonaniu brukselskich biurokratów, obliczających odpowiedni obwód pomidora i zalecających właściwe procedury karmienia sardyńskich wieprzy?"

Georga Weigel, Katedra czy sześcian

Komunizm - zły czy niepraktyczny?

"Dlaczego po wydarzeniach 1989 roku Europejczycy nie potępili komunizmu jako moralnej i politycznej potworności? Dlaczego jedynym poprawnie politycznym osądem komunizmu była bezstronna obserwacja, że on po prostu nie działał?"

Georga Weigel, Katedra czy sześcian