czwartek, 31 stycznia 2013

środa, 30 stycznia 2013

Prywatny pogląd na własny użytek?

Na podstawie dotychczasowych dyskusji, których słuchałem lub w których brałem udział wygląda na to, że zwolennicy ustaw o związkach partnerskich chcą aby ich pogląd, że taki styl życia praktycznie nie różni się od małżeństwa i nie ma w nim nic nieetycznego, był prawnie usankcjonowany, a więc narzucony całemu społeczeństwu. Narzucony nie w ten sposób, że wszyscy teraz muszą w taki sposób ŻYĆ, ale w taki, że każdy powinien milcząco przyjąć do wiadomości, że skoro takie związki istnieją, to... należy je legitymizować. WOW! Czyli domagają się od chrześcijan milczącej zgody na prawne sankcjonowanie stylu życia, które prowadzą pary homo i heteroseksualne nie będące małżeństwem. 


Tym samym ja i inni chrześcijanie mamy zrezygnować z własnych przekonań lub zamknąć je w ciasnym pudełeczku pod nazwą "prywatny pogląd na własny użytek". Szkoda, że zwolennicy związków partnerskich w taki sposób nie definiują swoich poglądów. Zwolenników tzw. "lewicowej wrażliwości" i "kultu tolerancji" proszę abyście przyjęli do wiadomości, że ktoś może mieć odmienną od Was opinię i ma prawo publicznie ją wyrażać, np. mówiąc Wam: "Nie, moi kochani. To nie przejdzie." Bo chyba jeszcze to nam wolno, prawda?

sobota, 26 stycznia 2013

Dlaczego dobrze się stało, że Sejm odrzucił projekty ustaw o związkach partnerskich?

W piątkowym głosowaniu Sejm odrzucił wszystkie trzy projekty ustaw o związkach partnerskich. Najpierw odrzucony został projekt złożony przez Ruch Palikota. Za odrzuceniem głosowało 276, przeciw 150, wstrzymało się 23. Odpadł także drugi projekt ustawy ws. związków partnerskich złożony przez SLD. Za jego odrzuceniem głosowało: 284, przeciw: 138, wstrzymało się 28. Nie przeszedł także projekt złożony przez PO. Za jego odrzuceniem było 283 posłów (fronda.pl). 

Nas, jako chrześcijan, oczywiście powinno to cieszyć. Zwolennicy niniejszych ustaw przekonywali opinię publiczną, że nie chodzi w nich wyłącznie o osoby homoseksualne, bowiem w takich związkach żyją również osoby odmiennej płci. Przekonywano również, że nie chodzi o prawa adopcyjne, o homoseksualne małżeństwa, ani nawet o legalizację związków partnerskich bowiem wspólne mieszkanie i współżycie poza kontekstem małżeństwa wszak jest legalne. Chodzi jedynie rozpoznanie faktu, że takie związki istnieją, dlatego należy je usankcjonować, czyli stworzyć wobec nich prawne przepisy, przywileje, na wzór przywilejów osób w związkach małżeńskich. Niniejszej kampanii towarzyszył silny sygnał: przeciwny tak "przyjaznym" i "tolerancyjnym" przepisom może być tylko... nietolerancyjny oszołom i polityczny tchórz. Oczywiście to wszystko w ramach "mowy miłości" i tolerancji dla odmiennych przekonań. 

Dobrze się jednak stało, że wszystkie projekty przepadły. Z prostej przyczyny: prawne instytucjonalizowanie związków partnerskich bez względu na to czy hetero czy homo-seksualnych jest sankcjonowaniemprzywilejów dla grzechu oraz zamachem na małżeństwo, które jest instytucją ustanowioną przez Boga (Księga Rodzaju 2:23-24). Oczywiście nikt ze zwolenników związków partnerskich nie mówi o zamachu na małżeństwo. Mówi się jedynie o tolerancji, a więc o przywilejach dla "innej formy wspólnego życia". W praktyce oznacza to jednak... atak na instytucję małżeństwa. To tak jakbym argumentował, że nie dążę do znoszenia praw przynależnym obywatelom Polski, ja jedynie dążę, aby obywatele innych krajów również mieli prawo do głosowania nad wyborem władz w naszym kraju. Mówiąc w ten sposób nie dążyłbym do "równości" obywateli wszystkich państw. Dążyłbym do degradacji znaczenia obywatelstwa polskiego.

Oczywiście zwolennicy projektów ustaw wychodzą z zupełnie innych założeń światopoglądowych: 
- pojęciem i definicją "grzechu" operuje jedynie część społeczeństwa, wyznająca chrześcijański system wartości. Nie możemy więc narzucać pozostałej części własnej wizji świata i porządkować wedle niej życie społeczne. 
- małżeństwo jest umową czysto ludzką, podobnie jak związki partnerskie.
- skoro małżeństwo jest zwykłą umową społeczną, wytworem danej kultury, to możemy "majstrować" zarówno przy płciach osób je zawierających, jak i ilości osób w nie wstępujących. 
- małżeństwo jest legitymizacją ucisku kobiet i męskiej dominacji w kulturze. Związki partnerskie nie zobowiązują kogokolwiek do wierności ani trwałości. Nie narzucają jakichkolwiek ról.
- instytucjonalizacja związków partnerskich powinna wynikać z rozpoznania faktu, że one istnieją i są przejawem wolności człowieka do prowadzenia życia zgodnego z własnymi przekonaniami. 

Jak na to odpowiedzieć? 
1. W biblijnym światopoglądzie nie istnieje nic pośredniego pomiędzy stanem bezżeństwa i stanem małżeństwa. Możemy wskazać na narzeczeństwo, ale i ono będzie stanem tymczasowym, drogą do małżeństwa, a sami narzeczeni do momentu zaślubin - osobami niezamężnymi. 

2. Fakt, że we współczesnej kulturze wiele osób żyje wspólnie, korzystając z praw małżeńskich (wspólne mieszkanie, współżycie seksualne, wspólny majątek itp.) nie oznacza, że państwo powinno ten stan rzeczy legitymizować lub nadawać takim osobom dodatkowe przywileje. Oczywiście one są dostępne dla każdego, ale nie drogą na skróty. Drogą do nich jest zawarcie małżeństwa. 

3. W rzeczywistości nie chodzi o narzucanie komukolwiek własnej "wizji świata" lecz o narzucanie pewnego kodeksu etycznego wyrażającego określone wartości. Tym z kolei zainteresowane są wszystkie strony politycznej debaty: zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy sankcjonowania związków partnerskich. Nie chodzi bowiem o ustawowe zmuszanie kogoś do zmiany światopoglądu, a raczej o ustawową legitymizację określonej etyki. Wszyscy bowiem są zainteresowani odpowiedzią na pytanie: jakie zasady chcemy narzucić społeczeństwu? To cel, o który zabiegają nie tylko posłowie PiS, 46 posłów PO, ale także pozostała część posłów PO, posłowie SLD i Ruchu Palikota. Czy małżeństwo jest Bożą czy ludzką instytucją? Czy płód w łonie kobiety jest kimś czy czymś? Czy owa kobieta jest matkąnienarodzonego dziecka czy nosicielką niechcianej tkanki, guza itp? Czy pozamałżeńskim związkom należy nadawać przywileje małżeństwa? Czy krzyż wiszący w Sejmie jest odpowiednim symbolem czy nie? Odpowiedź na powyższe pytania zależna jest od światopoglądu, z którego wychodzimy. We wczorajszym głosowaniu kierowali się nim nie tylko przeciwnicy projektów ustaw. Do tego samego dążyli ich zwolennicy. Tym razem tą bitwę przegrali. 

Oznacza to, że dyskusja o przyznawaniu lub odmowie praw jakiejkolwiek grupie społecznej to dyskusja o ... narzuconej etyce. "Etyka" posłów Ruchu Palikota i SLD również dąży do narzucenia pozostałej części społeczeństwa pewnych definicji wobec tego kim są nienarodzone dzieci, czym jest małżeństwo, czym jest pozaślubny związek, czym jest współżycie homoseksualne, czym jest Kościół, jaka jest rola państwa itp. Jako chrześcijanie nie musimy mieć ochoty na bierne przyglądanie sięsankcjonowaniu owych definicji. Co więcej: nie wolno nam się temu przyglądać ponieważ żyjemy w Bożym świecie. 

Każde prawo ograniczające pewne działania ludzkie (np. spożywanie narkotyków, znęcanie się nad zwierzętami, seks z nieletnimi, zabijanie nienarodzonych dzieci itp.) jest narzuceniem pewnego systemu etycznego. Każda "etyka" (nawet ta w wydaniu palikotowym) objawia "boga" i światopoglądowe założenia jej zwolenników. Przykładowo: nie tylko Arabia Saudyjska, ale również Szwecja są teokracjami o twardych systemach politycznych, gospodarczych, ideowych. Pytanie jedynie brzmi: kto jest "bogiem" owych teokracji? Może nim bowiem być zarówno Trójjedyny Bóg Biblii, może nim być Allach, jak i najróżniejsze "zbawcze dla ludzkości" ideologie, które chcemy bronić, krzewić, wprowadzać w życie: sekularyzm, socjalizm, laicyzm, humanizm, agnostycyzm, feminizm, komunizm, kapitalizm, liberalizm, konserwatyzm itp. Nie zapytam zatem: czy ktokolwiek w debacie o związkach partnerskich chce narzucać innym swój kodeks etyczny? Do tego dąży każdy. Zapytam raczej: za narzuceniem jakiego kodeksu etycznego opowiadali się przeciwnicy, a za jakim zwolennicy projektów? Zasady jakiego "boga" (osoby, grupy ludzi, ideologii itp.) chcemy wcielać w życie? 

Nie dajmy sobie wmówić, że we wprowadzeniu "światłych", "nowoczesnych" rozwiązań przeszkodził ciasny światopogląd niektórych posłów. Stało się coś innego: ofensywa niebezpiecznego, zdecydowanego światopoglądu dążącego do poszerzenia swojego terytorium na pewnym obszarze, została powstrzymana. Dzięki Bogu! 

PS.1. W najbliższą Niedzielę podczas Nabożeństwa będziemy dziękowali za posłów, którzy stanęli w obronie małżeństwa i głosowali za odrzuceniem każdego z trzech projektów ustaw o związkach partnerskich.

PS.2. Z tych samych powodów, dla których 46 posłów PO zagłosowało za odrzuceniem projektu własnej partii (Artura Dunina), część z nich powinna była zagłosować za niedopuszczalnością zabijania upośledzonych dzieci w głosowaniu w październiku ubiegłego roku.

piątek, 25 stycznia 2013

Feminizacja Jezusa

"Kiedy ludzie myślą o Chrystusie, myślą o Jego cechach kobiecych. Jak to możliwe? Feminizacja Jezusa zaczyna się już w szkółce niedzielnej. Pomyślcie o wizerunkach Jezusa, które widzieliście jako dzieci. Czy one nie przywodzą na myśl subtelnego, potulnego Zbawiciela, dobrze uczesanego, porządnego mężczyzny, odzianego w lśniącą, białą szatę? Na tych obrazach Jezus puka delikatnie do drzwi, bawi się z dziećmi albo patrzy w oczy owieczki, którą trzyma na ramieniu. Chociaż takie obrazy są pokrzepiające, nie przywodzą na myśl męskiej siły i zdecydowania. Bruce Barton skrytykował takie święte obrazy, mówiąc: One pokazują nam wątłego mężczyznę, pozbawionego mięśni, z delikatną, kobiecą twarzą, porośniętą męskim zarostem i łagodnym, nieco speszonym spojrzeniem".

David Murrow, Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła

Broń czyni nas mniej bezpiecznymi?


wtorek, 22 stycznia 2013

O ojcostwie w Radio Gdańsk

Dziś w Radio Gdańsk (103,7 FM) o godzinie 21.00 będzie można posłuchać półgodzinnej audycji red. Włodzimierza Raszkiewicza z moim udziałem na temat ojcostwa.

Radia można posłuchać w internecie TUTAJ 

piątek, 11 stycznia 2013

"Owczy pęd" czy zawiść, czyli rozważanie o finałach WOŚP

"Owczy pęd"


Działalność Jurka Owsiaka i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy budzi w naszym kraju zazwyczaj dwojakie, skrajne reakcje: bezkrytyczną euforię lubradykalny sprzeciw. Pierwszą grupę reprezentuje w zasadzie duża część biorących udział w finałach, drugą zaś głównie gorliwi przedstawiciele środowisk konserwatywnych oraz kościoła rzymskokatolickiego.

Jak zazwyczaj w takich sytuacjach powinniśmy zachować zdrowy, biblijny balans. Chrześcijaństwo nie jest bowiem religią ekstremów, zaś Biblia zachęca nas do rozwagi. Problemem zwolenników orkiestrowych serduszek, festynów i „letniej zadymy” w środku zimy jest swego rodzaju „owczy pęd”, który nie pozwala na chwilę zastanowienia i refleksję. Pozwól, że zadam ci przy tej okazji kilka pytań:
- jeśli masz pragnienie niesienia pomocy bliźniemu czy rozeznałeś się w potrzebach tych, którzy są blisko ciebie, a cierpią głód, choroby, niedostatek?
- czy jest to akurat ta akcja, którą spośród wielu innych uznałeś za najodpowiedniejszą dla twoich pieniędzy?
- jakimi motywacjami się kierujesz: ubogiej wdowy czy bogacza z ewangelicznej historii? Może jeszcze innymi?
- czy zainteresowałeś się jaki procent z ofiarowanych przeze ciebie pieniędzy jakimkolwiek instytucjom charytatywnym wędruje na deklarowany cel akcji?
- czy ufasz osobom, organizacji, której powierzasz swoje pieniądze?

- na ile istotny dla Ciebie jest światopogląd promowany przez organizacje, które wspierasz? (Caritas, WOŚP, Jedzenie zamiast bomb,  itp.). Czy utożsamiasz się nim?

Osobiście nie mam nic przeciwko wspieraniu charytatywnych działań WOŚP. Pod wieloma względami można okazać wielką wdzięczność za jej działalność. Mimo to Biblia jednak wciąż zachęca do tego aby nasza ofiarność była połączona z rozwagą. 


Dwa rodzaje dawania

Istnieją dwa sposoby w jaki możemy coś ofiarować i pomagać: 
-  jako wyraz uniżenia gdy bardziej niż na rozgłosie i odwzajemnianiu zależy nam na służbie wobec bliźniego,
- jako wyraz naszego autorytetu nad obdarowanym. Wówczas lubimy mieć względem obdarowanych pewne oczekiwania i żądania, bądź też staramy się podkreślać dzięki komu inni mają ciepły posiłek, odzież, meble i respirator.

Boże Słowo naucza, że jeśli komuś coś ofiarujemy, to nie powinniśmy tego robić po to, by wzmocnić lub wywalczyć nasz autorytet nad obdarowanym. Z taką postawą niekiedy zapraszamy kogoś do restauracji, z taką postawą częstokroć państwo "zapewnia" obywatelom "dobra". Z taką postawą wielu sponsorów WOŚP angażuje się w zbiórkową akcję: tylko nie zapomnijcie tym dzieciakom powiedzieć skąd mają sprzęt szpitalny. Do końca życia mają pamiętać dzięki czyim pieniądzom żyją. 

Od kilku lat nie oglądam finałów WOŚP w telewizji ponieważ w wydaniu medialnym stały się kilkugodzinnymi blokami reklamowymi okraszonymi muzyką i fajerwerkami. To wszystko dla dzieciaków. Teraz jednak 45 sekund dla mnie. Dokładnie wam opowiem komu macie być wdzięczni: produkty której firmy warto kupować, który burmistrz jest wrażliwym na potrzeby ludzkie gospodarzem itp. Dali więcej, więc więcej mają prawo oczekiwać. Na tym oparty jest orkiestrowy biznes i komercyjny sukces WOŚP. 

Zawiść 

Przeciwieństwem często bezrefleksyjnego „owczego pędu” jest postawa, którą można scharakteryzować w następujący sposób: niewiele robię, ale bardzo chcę i wiele zrobię aby ciebie zniechęcić. Często łączy się to z zawiścią. Jej integralną częścią jest nie tyle chorobliwe pragnienie czegoś co nie należy do nas (to byłaby zazdrość), ile domaganie się tego aby inni daną rzecz utracili. 

Czyli: 1. Właściwie to ja chcę to mieć! 2. Chcę by on tego nie miał! Zawiść to smutek z powodu powodzenia innych osób. To smutek z powodu tego, że trawa sąsiada jest bardziej zielona, że jego salon jest większy o 10 metrów, że ludzie dziękują Owsiakowi za jego aktywność, a Orkiestra naprawdę pomaga ludziom, jest za to chwalona, a jej pracownicy mają utrzymanie z części zebranych pieniędzy za włożoną pracę.

List do Rzymian 12:15 mówi abyśmy cieszyli się z cieszącymi i płakali z płaczącymi. Zawiść to odwraca. Mówi: Smuć się gdy inni się radują. Ciesz się gdy inni płaczą. Zawistnik uważa, że jeśli dobrą rzeczą zajmuje się ktoś trzymający odmienny sztandar to należy innych powstrzymywać od uczestnictwa w tego rodzaju pomocy.

Niestety zawistnikami bywają również chrześcijanie. Powód jest oczywiście ideologiczny. Jest nim sprzeciw wobec czegoś, co moglibyśmy (uogólniając) nazwać „światopoglądem WOŚP i Jurka Owsiaka”. Wielu wciąż pamięta antyrządowe, niewybredne hasła, które dyrygent orkiestry wykrzykiwał z woodstockowej sceny kilka lat temu (za rządów innej ekipy). Zresztą nie trzeba wiele szukać by obnażyć ideologiczny i polityczny profil samej Orkiestry. Wystarczy nie tylko posłuchać „kazań” Jurka, ale i spojrzeć na nazwiska zapraszanych na Akademię Sztuk Przepięknych gości, którą podczas Przystanku Woodstock prowadzi „neutralny światopoglądowo” Zbigniew Hołdys. Jeśli do tego dodamy bezpłatną dystrybucję prezerwatyw wśród uczestników festiwalu, czy też stoiska organizacji proaborcyjnej to mamy obraz ukierunkowanego ideowo wydarzenia, na którym chrześcijańscy wykonawcy lub ewangeliści są raczej egzotycznymi gośćmi niż kimś kto wpasowuje się w woodstockowe idee.

Dla środowisk katolickich jest to główny powód bojkotowania finałów WOŚP, zachęcania do wspierania Caritasu i innych akcji charytatywnych organizowanych przez Kościół. Z jednej strony zrozumiałe – jeśli myślimy o zaangażowaniu we własne podwórko i wspieraniu akcji „swoich”. Z drugiej strony mimo wszystko nie zrozumiałe – ponieważ wspieranie „swoich” nie wyklucza niesienia pomocy dla bliźnich poprzez środki i narzędzia ludzi o innych przekonaniach. Czy WOŚP pomaga ludziom? Bez wątpienia! Czy sprzęt WOŚP uratował życie i zdrowie wielu ludzi? Bez dwóch zdań!

Owszem, wielu „orkiestrantów” nie zna osobiście Chrystusa i nie pomagają bliźnim z miłości do Niego. Niektórzy są wręcz bardzo zadeklarowanymi antychrześcijanami. Wielu pomagającym można zarzucić niekonsekwencję, obłudę, robienie z pomocy człowiekowi autoreklamy firm i usług zamiast niesienia bezinteresownej pomocy. To może razić. Jednak niech nie zniechęca do zajmowania odpowiedniej postawy przez nas. Cieszmy się z cieszącymi. Szczególnie jeśli powodem tej radości jest kolejna cyferka dodana do sumy orkiestrowej zbiórki. Denerwuje cię to? Chyba masz problem. 


Wszystko albo nic?

Gdybym widział na ulicy leżącego człowieka, reanimowanego przed przedstawiciela Greenpeace proszącego mnie o reakcję, to moja odpowiedź nie będzie zależna od analizy jego motywacji („może robi to dla promocji Greenpeace?”) lub jego światopoglądu („nie mogę się w to włączyć, to nie jest to robione dla chwały Jezusa”).

Działania Orkiestry są najgłośniej krytykowane w Kościele Rzymskokatolickim. Powód jest dość czytelny. Kościół podchodzi do własnych orzeczeń (np. w kwestii etyki) w bardzo rygorystyczny, absolutystyczny i kazuistyczny sposób, co często w praktyce oznacza postępowanie wedle zasady: wszystko albo nic. Jeśli Twoja pomoc nie jest w 100% bezinteresowna, jeśli nie wynika z Twojej wiary w Boga, jeśli nie jest to aktywność Kościoła, jeśli nie jest to sto procent tego, jak wyobrażam sobie charytatywną zbiórkę itp. – to twoją „pomoc” obejdę szerokim łukiem. Szczególnie jeśli jesteś lewicowym ideologiem. 


Przypomina to pogląd wedle którego przeciwnik zabijania nienarodzonych dzieci nie zagłosuje w referendum znoszącym 80% zabiegów aborcyjnych ponieważ... wciąż pozostanie te 20% uśmiercanych dzieci. On zaś chce ocalić przecież 100% i ani pół procenta mniej nie zważając na biblijne pouczenie na temat metody "krok po kroku" (Wj 23:27-30).

Tymczasem metoda: wszystko albo nic nie tylko, że nie jest biblijna, lecz najczęściej oznacza... nic. Warto się tego nauczyć kiedy ktoś prosi nas o pomoc dla bliźniego, nawet jeśli woli oglądać red. Lisa niż red. Pospieszalskiego. 


Nie dziwię się negatywnemu "pijarowi" względem orkiestry w wydaniu prawicowych publicystów. W wielu miejscach nie można odmówić im racji. W wielu miejscach nie można im także odmówić... zawiści. Jednak podejście chrześcijan powinno być inne. Osobiście jestem wdzięczny za owocedziałalności WOŚP, mimo problemów, które opisałem wcześniej. Chrześcijańskie świadectwo zawiera bowiem w sobie również takie elementy jak życzliwe klepnięcie kogoś w ramię w geście uznania, ze słowami: "Dobra robota! Naprawdę doceniam to, co robisz!". Z naszych ust powinny częściej padać tego typu słowa nie tylko wobec naszych światopoglądowych sprzymierzeńców. Dziś my skorzystaliśmy z twojej zachęty i przyszliśmy z wdzięcznością oraz radością na twoje podwórko, bo utożsamiamy się z celem twojej akcji (niekoniecznie z metodami). Może w przyszłości ty, zachęcony naszym przykładem, odwiedzisz w przyszłości nas. Tak postępował Chrystus z grzesznikami: chcę zjeść obiad z grzesznikami w ichdomu. Tak, w tym domu, który jest pogardzany przez religijny establishment. To właśnie tam chcę okazać im miłość i akceptację.  


Pomagajmy z głową 

Jako chrześcijanie jesteśmy powołani by nieść pomoc i ulgę bliźnim. Finał WOŚP jest jednym z dobrych narzędzi ku temu. Oczywiście nie jedynym. Warto to wziąć pod uwagę. Pomoc zwykle wiąże się z pewnym wysiłkiem i wyrzeczeniem. Dlatego warto niekiedy rozejrzeć się wokół siebie, poznać potrzeby i możliwości jej niesienia. Może się bowiem okazać, że chcemy ratować świat, przeoczając biedę, nędzę i chorobę tego, który jest całkiem blisko. Zatem z głową, rozsądnie, ochotnie łóżmy na dobrą sprawę, dla dobra człowieka, który jak wiadomo jest kimś więcej niż wyewoluowanym skupiskiem atomów napędzanych procesami chemicznymi w czaszce. Dlatego warto zabiegać i walczyć o ludzkie życie.

środa, 9 stycznia 2013

Finansowanie Kościoła przez państwo?

Z przykładu przybyłych do Betlejem królów ze Wschodu, obok wielu rzeczy, możemy nauczyć się zastosowania na czym polega właściwa, zdrowa relacja między ziemskimi władcami, a Bogiem, czy też między państwem, a Kościołem.

W historii przybycia Mędrców i złożenia przez nich drogocennych darów Jezusowi mamy właściwy obraz zależności samych władców od Boga. Chrystus przyjmuje dary od królów. Jednak dlatego to ma miejsce? Dlaczego Maria i Józef nie przeganiają gości zakłócających spokój ich dziecku? Dlaczego nie mówią: Nie chcemy żadnej łapówki! Nie oczekujcie, że w zamian nasz syn zamieni wam piasek w złoto.

Powód był prosty. Królowie złożyli dar w postawie oddania i wiary. To obraz prawdy, że Chrystus nie przyjmuje żadnych skarbów od władców, o ile nie wiąże się to z ich hołdem. To przykład do naśladowania dla Kościoła. Kościół nie powinien przyjmować żadnych korzyści majątkowych od państwa, o ile władcy w geście oddania Jezusowi nie chcą ich złożyć w ofierze – jako formę oddania Bogu. Każda inna forma wspierania Kościoła przez państwo czyni Kościół zależnym od cesarza, nie od Boga. Kościół powinien być finansowany z dziesięcin i ofiar jego członków, nie zaś z podatków obywateli, którzy w dużej części chrześcijanami nie są.

wtorek, 8 stycznia 2013

Dwa sposoby dawania

Mędrcy ze Wschodu przynieśli Jezusowi kosztowne dary. Były one wyrazempokory i uniżenia. W rzeczywistości są dwa sposoby w jaki możemy coś ofiarować: 
- jako wyraz naszego autorytetu nad obdarowanym. Wówczas lubimy mieć względem obdarowanych pewne oczekiwania i żądania. 
-  jako wyraz uniżenia i uwielbienia (gdy przynosimy ofiary Bogu)

Podobnie rzecz się ma z przyjmowaniem. Możemy coś przyjmować jako przejaw naszego autorytetu nad kimś (uważając, że jest to coś, co nam się należy) lub z wyrazem uniżenia i wdzięczności. Gdy komuś coś ofiarujemy, to nie róbmy tego po to, by wzmocnić lub wywalczyć nasz autorytet nad obdarowanym. W taki sposób niekiedy stawiamy komuś obiad w restauracji lub sponsorujemy wycieczkę. Ja ci daję, ale to stawia ciebie w pozycjizależności ode mnie. W taki sposób niekiedy państwo traktuje obywateli. My wam coś damy, ale mamy prawo do waszych dzieci, do kontrolowania was i dużej części waszych pieniędzy, do tego co zasadzicie na swoim ogródku i czy trzymacie niebezpieczne przedmioty w szufladzie. Często się na to godzimy mówiąc: to całkiem fair – skoro dali, to mają prawo oczekiwać.

Kiedyś pobożny Hiob powiedział: "Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione" (Hioba 1:21). Socjaliści i kolektywiści mówią natomiast:  "Państwo dało, państwo wzięło, niech będzie imię Państwa błogosławione". (Herb Schlossberg, Idols for Destruction). Państwo, które jest dostatecznie potężne by nam wszystko czego chcemy, jest dostatecznie silne by odebrać nam wszystko, co posiadamy (RC Sproul jr.). Mówimy o takich rzeczach nie jako przeciwnicy państwa jako takiego. Podobnie jak krytykując nadużycia w Kościele lub małżeństwie nie jesteśmy przeciwnikami tych instytucji. Bóg założył strukturę jaką jest państwo. Jednak jeśli Kościół chce być wierny w swoim powołaniu, powinien głośno mówić: władza państwa nie jest absolutna i jej kompetencje są ograniczone. Bóg często posyłał proroków ostrzegających królów i napominających ich za chciwość, niemoralność i bałwochwalstwo. Dziś jeśli Kościół zwraca się w stronę władz państwowych, to często robi to po to by... coś otrzymać. 

Jako chrześcijanie powinniśmy umieć docenić i podziękować Bogu kiedy rządzący są wierni swojemu powołaniu. Takie osoby powinniśmy wspierać. Jednocześnie wskazywać na nadużycia i modlić się o usunięcie bezbożnych władców. Mędrcy ze Wschodu (zwani nie bez przyczyny królami) są przeciwieństwem postawy stawiania obdarowanych ludzi w relacji zależności od władców. Ofiarowali Jezusowi dary nie jako wyraz ich autorytetu nad nim, ale jako wyraz uniżenia, poddania. 

piątek, 4 stycznia 2013

Konferencja "Chrześcijański ojciec" w Gdańsku

Zapraszamy na konferencję dla mężczyzn 
(choć i panie są również mile widziane) pt. 

„CHRZEŚCIJAŃSKI OJCIEC”


KIEDY:  19 stycznia (sobota) 2013 r., godzina 11:00-14:30

GDZIE: Gdański Park Naukowo-Techniczny, ul. Trzy Lipy 3 (Gdańsk-Suchanino, w pobliżu Carrefoura). Sala 301 (3 piętro).

WYKŁADOWCA: pastor Paweł Bartosik – mąż, ojciec trójki dzieci, pastor, pedagog

OPŁATA KONFERENCYJNA: 10 złotych

W PROGRAMIE:
-         trzy wykłady z przerwami na kawę, herbatę, ciasto, rozmowy
-         czas dyskusji, pytań i odpowiedzi (po ostatnim wykładzie)
-         publikacje nt. ojcostwa, rodziny, małżeństwa, wychowania

Nie są wymagane wcześniejsze zgłoszenia, jednak informacja o uczestnictwie z kilkudniowym wyprzedzeniem będzie dla nas pomocna pod względem organizacyjnym. Zgłoszenia proszę kierować na email: gdansk@reformacja.pl

Organizatorem konferencji jest Ewangeliczny Kościół Reformowany w Gdańsku