środa, 11 stycznia 2012

"Owczy pęd" czy zawiść, czyli rozważanie o finałach WOŚP

Początki

8 stycznia będzie miał miejsce jubileuszowy bo XX finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pamiętam pierwszy finał w 1991 r. i clip (z muzyką Voo Voo) promujący go z brzęczącym grosikiem podnoszonym przez chuchającego na niego mężczyznę. Pamiętam łzy wzruszonego Waltera Chełstowskiego - organizatora festiwali w Jarocinie w latach 80/90 i współpracownika J. Owsiaka oraz jakiś rockowy koncert w klubie „U Szefa” na naszym osiedlu w Gorzowie Wlkp. Dzień wcześniej byliśmy z moim tatą w Szczecinie szukając jakiejś części do naszego pierwszego komputera firmy Schneider (większość chłopaków miała Commodore). Wracaliśmy PKSem. Fajnie było. Takie mam wspomnienia z początków.

"Owczy pęd"

No dobrze. Przejdźmy do rzeczy. Coroczny finał owsiakowej akcji budzi w naszym kraju zazwyczaj dwojakie, skrajne reakcje: euforię oraz sprzeciw. Pierwszą grupę reprezentuje w zasadzie duża część biorących udział w finałach, drugą zaś głównie gorliwi przedstawiciele środowisk konserwatywnych oraz kościoła rzymskokatolickiego.

Jak zazwyczaj w takich sytuacjach powinniśmy zachować zdrowy, biblijny balans. Chrześcijaństwo nie jest bowiem religią ekstremów, zaś Biblia zachęca nas do rozwagi. Problemem zwolenników orkiestrowych serduszek, festynów i „letniej zadymy” w środku zimy jest swego rodzaju „owczy pęd”, który nie pozwala na chwilę zastanowienia i refleksję. Pozwól, że zadam ci przy tej okazji kilka pytań:
- jeśli masz pragnienie niesienia pomocy bliźniemu czy rozeznałeś się w potrzebach tych, którzy są blisko ciebie, a cierpią głód, choroby, niedostatek?
- czy jest to akurat ta akcja, którą spośród wielu innych uznałeś za najodpowiedniejszą dla twoich pieniędzy?
- jakimi motywacjami się kierujesz: ubogiej wdowy czy bogacza z ewangelicznej historii? Może jeszcze innymi?
- czy zainteresowałeś się jaki procent z ofiarowanych przeze ciebie pieniędzy jakimkolwiek instytucjom charytatywnym wędruje na deklarowany cel akcji?
- czy ufasz osobom, organizacji, której powierzasz swoje pieniądze?
- czy zbiórka pieniędzy łączy się z pomocą potrzebującym czy również z ideologicznym przekazem? Jakim? Utożsamiasz się nim?

Osobiście nie mam nic przeciwko wspieraniu charytatywnych działań WOŚP. Pod wieloma względami można okazać wielką wdzięczność za jej działalność. Mimo to Biblia jednak wciąż zachęca do tego aby nasza ofiarność była połączona z rozwagą.

Zawiść

Przeciwieństwem często bezrefleksyjnego „owczego pędu” jest postawa, którą można scharakteryzować w następujący sposób: niewiele robię, ale bardzo chcę i wiele zrobię aby ciebie zniechęcić. Często łączy się to z zawiścią. Jej integralną częścią jest nie tyle chorobliwe pragnienie czegoś co nie należy do nas (to byłaby zazdrość), ile domaganie się tego aby inni daną rzecz utracili.

Czyli: 1. Właściwie to ja chcę to mieć! 2. Chcę by on tego nie miał! Zawiść to smutek z powodu powodzenia innych osób. To smutek z powodu tego, że trawa sąsiada jest bardziej zielona, że jego salon jest większy o 10 metrów, że ludzie dziękują Owsiakowi za jego aktywność, a Orkiestra naprawdę pomaga ludziom, jest za to chwalona, a jej pracownicy mają utrzymanie z części zebranych pieniędzy za włożoną pracę.

List do Rzymian 12:15 mówi abyśmy cieszyli się z cieszącymi i płakali z płaczącymi. Zawiść to odwraca. Mówi: Smuć się gdy inni się radują. Ciesz się gdy inni płaczą. Zawistnik uważa, że jeśli dobrą rzeczą zajmuje się ktoś trzymający odmienny sztandar to należy innych powstrzymywać od uczestnictwa w tego rodzaju pomocy.

Niestety zawistnikami bywają również chrześcijanie. Powód jest oczywiście ideologiczny. Jest nim sprzeciw wobec czegoś co moglibyśmy (uogólniając) nazwać „światopoglądem WOŚP i Jurka Owsiaka”. Wielu wciąż pamięta antyrządowe, niewybredne hasła, które dyrygent orkiestry wykrzykiwał z woodstockowej sceny kilka lat temu (za kadencji innej ekipy). Zresztą nie trzeba wiele szukać by obnażyć ideologiczny i polityczny profil samej Orkiestry. Wystarczy nie tylko posłuchać „kazań” Jurka, ale i spojrzeć na nazwiska zapraszanych na Akademię Sztuk Przepięknych gości, którą podczas Przystanku Woodstock prowadzi „neutralny światopoglądowo” Zbigniew Hołdys. Jeśli do tego dodamy bezpłatną dystrybucję prezerwatyw wśród uczestników festiwalu, czy też stoiska organizacji proaborcyjnej to mamy obraz ukierunkowanego ideowo wydarzenia, na którym chrześcijańscy wykonawcy lub ewangeliści są raczej egzotycznymi gośćmi niż kimś kto wpasowuje się w woodstockowe idee.

Dla środowisk katolickich jest to główny powód bojkotowania finałów WOŚP, zachęcania do wspierania Caritasu i innych akcji charytatywnych organizowanych przez Kościół. Z jednej strony zrozumiałe – jeśli myślimy o zaangażowaniu we własne podwórko i wspieraniu akcji „swoich”. Z drugiej strony mimo wszystko nie zrozumiałe – ponieważ wspieranie „swoich” nie wyklucza niesienia pomocy dla bliźnich poprzez środki i narzędzia ludzi o innych przekonaniach. Czy WOŚP pomaga ludziom? Bez wątpienia! Czy sprzęt WOŚP uratował życie i zdrowie wielu ludzi? Bez dwóch zdań!

Owszem, wielu „orkiestrantów” nie zna osobiście Chrystusa i nie pomagają bliźnim z miłości do Niego. Niektórzy są wręcz bardzo zadeklarowanymi antychrześcijanami. Wielu pomagającym można zarzucić niekonsekwencję, obłudę, robienie z pomocy człowiekowi autoreklamy firm i usług zamiast niesienia bezinteresownej pomocy. To może razić. Jednak niech nie zniechęca do zajmowania odpowiedniej postawy przez nas. Cieszmy się z cieszącymi. Szczególnie jeśli powodem tej radości jest kolejna cyferka dodana do sumy orkiestrowej zbiórki. Denerwuje cię to? Chyba masz problem.


Wszystko albo nic?


Gdybym widział na ulicy leżącego człowieka, reanimowanego przed przedstawiciela Greenpeace proszącego mnie o reakcję, to moja odpowiedź nie będzie zależna od analizy jego motywacji („może robi to dla promocji Greenpeace?”) lub jego światopoglądu („nie mogę się w to włączyć, to nie jest to robione dla chwały Jezusa”).

Działania Orkiestry są najgłośniej krytykowane w Kościele Rzymskokatolickim. Powód jest dość czytelny. Kościół podchodzi do własnych orzeczeń (np. w kwestii etyki) w bardzo rygorystyczny, absolutystyczny i kazuistyczny sposób co często w praktyce oznacza postępowanie wedle zasady: wszystko albo nic. Jeśli Twoja pomoc nie jest w 100% bezinteresowna, jeśli nie wynika z Twojej wiary w Boga, jeśli nie jest to aktywność kościoła, jeśli nie jest to sto procent tego jak wyobrażam sobie charytatywną zbiórkę itp. – to twoją „pomoc” obejdę szerokim łukiem.

Przypomina to pogląd wedle którego przeciwnik zabijania nienarodzonych dzieci nie zagłosuje w referendum znoszącym 80% zabiegów aborcyjnych ponieważ... wciąż pozostanie te 20% uśmiercanych dzieci. On zaś chce ocalić przecież 100% i ani pół procenta mniej nie zważając na biblijne pouczenie na temat metody "krok po kroku" (Wj 23:27-30).

Tymczasem metoda: wszystko albo nic nie tylko, że nie jest biblijna, lecz najczęściej oznacza... nic. Warto się tego nauczyć kiedy ktoś prosi nas o pomoc dla bliźniego nawet jeśli woli oglądać red. Lisa niż red. Pospieszalskiego.

Pomagajmy z głową

Jako chrześcijanie jesteśmy powołani by nieść pomoc i ulgę bliźnim. Finał WOŚP jest jednym z dobrych narzędzi ku temu. Jednak nie jedynym. Warto to wziąć pod uwagę. Pomoc zwykle wiąże się z pewnym wysiłkiem i wyrzeczeniem. Dlatego warto niekiedy rozejrzeć się wokół siebie, poznać potrzeby i możliwości jej niesienia. Może się bowiem okazać, że chcemy ratować świat, przeoczając biedę, nędzę i chorobę tego, który jest całkiem blisko. Zatem z głową, rozsądnie, ochotnie łóżmy na dobrą sprawę, dla dobra człowieka, który jak wiadomo jest kimś więcej niż wyewoluowanym skupiskiem atomów napędzanych procesami chemicznymi w czaszce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz