poniedziałek, 26 stycznia 2009

Wiara w państwo, a obowiązek szkolny

Mało kto obecnie wie, że obowiązek szkolny jest dość nowym „wynalazkiem”. W czasach nowożytnych został on wprowadzony w życie przed oświeceniową rewolucją (np. w tzw. weimerskim porządku szkolnym Kromayera w 1619 r). W XVIII wieku obowiązek wprowadzają Prusy Fryderyka Wilhelma I ale i Arcykatolicka Austria pod panowaniem Marii Teresy (1774r.) Przymus szkolny jest wpisany w projekty oświatowe rewolucji anty-francuskiej, tak żyrondystów - Condorcet - jak i jakobinów -Saint-Just i Lepelletier. Upowszechnienie się w Europie publicznej i obowiązkowej szkoły przynosi wiek XIX. W 1825 r. w Prusach Wschodnich wszedł w życie przepis o powszechnym obowiązku szkolnym z powodu militarnej porażki Prus. Państwo wprowadziło więc w życie instytucję kulturowego przymusu, w której główna odpowiedzialność za edukację i wychowanie spoczywała na nauczycielu. Rodzic czuł się zwolniony z edukacyjnego obowiązku. Trudno nie dostrzec tu związku z wzrastaniem idei państwa narodowego i szkoły jako miejsca budzenia narodowej tożsamości.

Czasy od tamtej pory znacznie się zmieniły, jednakże przepis o powszechności obowiązku szkolnego pozostał w mocy. Współczesne państwo odziedziczyło ideologię, wedle której to ono jest podmiotem i instytucją kształtującą światopogląd dzieci. Rodzice są zbędni i wykluczeni z procesu edukacyjnego. Niekiedy zaś - stanowią zagrożenie, np. chcąc wypełniać rodzicielski obowiązek edukacyjny wobec własnych dzieci poza szkołą publiczną.

Współczesne państwo w wielu dziedzinach w dość zachłanny sposób wkracza w sfery zarezerwowane dla jednostki, lokalnej społeczności czy rodziny. Co więcej, państwo uważa się za źródło wszelkiej władzy (łaskawie "ustanawiając" władzę rodzicielską w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym) Państwo decyduje o tym, ile obywatel ma "odkładać" pieniędzy na emeryturę, edukację cudzych dzieci, kiedy dziecko ma pójść do szkoły i czego się tam uczyć.

Tymczasem, jak zauważył B.Jarmulak, powinno ono być przede wszystkim instytucją ochronną, zaś rodzina instytucją opiekuńczą i wychowawczą. Jednak w społeczeństwach kolektywistycznych daje się zauważyć silną wiarę w Państwo, od którego oczekuje się rozwiązania problemów. To z kolei prowadzi do jego zaangażowania się w sprawy, które znajdują się w sferze odpowiedzialności rodziny, jednostek, prywatnych przedsiębiorstw, czy lokalnych społeczności.

Niekiedy wciąż jeszcze mówimy, że "jak trwoga to do Boga". Czy wkrótce zaczniemy wołać: "Jak trwoga to do premiera?" - skoro państwo zawłaszcza coraz więcej sfer życia obywateli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz