Ostatnio na jednej z amerykańskich stron znalazłem ciekawą wypowiedź na temat aborcji. W wolnym tłumaczeniu brzmi mniej więcej w ten sposób:
"Przypuśćmy, że podczas zabiegu aborcji dochodzi do starcia między lekarzem, a dzieckiem. Dziecko w pewnym momencie zwycięża i uśmierca w obronie własnej lekarza - do czego ma zupełne prawo. Gdyby taki scenariusz był możliwy wówczas niewielu lekarzy dokonywałoby aborcji. Wykonują ją jednak tylko dlatego, że posiadają absolutną przewagę siły nad małą, kruchą, bezbronną ofiarą" - Stephen D. Schwarz
czwartek, 7 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo trafne i wartościowe spostrzeżenie. Ja ostatnio odkryłem, że z aborcją jest procederem na pograniczu prawa. Okazuje się, że Nienarodzone dziecko może być stroną w procesie spadkowym. Na przykład gdy umiera ociec, a dziecko jest w łonie jego matki jest podmiotem prawnym i może dziedziczyć. Trudno w takim razie wyobrazić sobie sytuację, że taka osoba zostaje zabita przez matkę. Mamy wtedy proces o zabójstwo dla zysku, bo zmarły ojciec mógł pozostawić majątek (swój oczywiście) nienarodzonemu dziecku a nie jego matce.
OdpowiedzUsuńWięc dlaczego nie ma organizacji przykazującej niekoniecznie wielką darowiznę pieniężną nienarodzonemu dziecku konkretnej kobiety a nie jej samej. Taka osoba zastanowiłaby się 2 razy zanim dokonałaby aborcji. Informacje na temat tego rodzaju działalności powinny być umieszczane w klinikach aborcyjnych. Całemu przedsięwzięciu towarzyszyłaby kampania medialna. Dlaczego tak nie ma? Nie wiem.
Andrzej,
OdpowiedzUsuńDzięki za to spostrzeżenie.