sobota, 6 kwietnia 2013

Czy państwo ma prawo zabraniać czegoś, co nie jest grzechem?

Kilka dni temu na teologicznej grupie dyskusyjnej na Facebooku jeden z pastorów baptystycznych zadał pytanie: „Co myślicie o takiej tezie: państwo nie ma prawa zabraniać czegoś, co nie jest grzechem”?

Poniżej kilka refleksji na ten temat:

1. Głównym celem powołania przez Boga władzy państwowej jest ochrona obywateli i wymierzanie sprawiedliwości. To oznacza, że władza państwowa ma ograniczony zakres swoich kompetencji. Ich granice określa Boże Słowo.

2. Stwierdzenie, że zadaniem państwa jest sprawiedliwe karanie przestępców nie oznacza, że karany powinien być każdy grzech. Nie każdy grzech jest w świetle Bożego Prawa przestępstwem (np. pożądanie, pycha, masturbacja itd.).

3. Władze państwowe nie mają prawa nakazywać ani namawiaćobywateli do grzechu. Gdy to czynią, chrześcijanin powinien bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz.Ap. 5:29). Dotyczy to także sytuacji, gdyby państwo zakazywało tego, co jest cnotą i uczynkiem miłosierdzia (np. pomoc ubogim, bezdomnym, wspieranie Kościoła itp.).

4. Samo stwierdzenie „państwo nie ma prawa zabraniać czegoś, co nie jest grzechem”, choć zauważa odpowiedzialność władzy przed Bogiem, to nie zauważa pewnych kontekstów, w których delegowana władza ma prawo określać i definiować porządek oraz ład społeczny. To zawiera w sobie m.in. zakazywanie czynności, które same w sobie nie są grzeszne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz